poniedziałek, 23 września 2013

Z żeglarskiego na lądowy - Wyjście z portu

Wyjście z portu.

Osoba która jest dla mnie wzorem i autorytetem mówi załogom – zapewne podobnie jak większość Kapitanów – że odejście od kei i wyjście z portu jest jednym z trudniejszych manewrów.
Wszystko trzeba idealnie zgrać w czasie, uważać na inne przycumowane jachty, - ewentualne sczepienie się odbijaczami chroniącymi burty, wziąć pod uwagę kierunek i siłę wiatru, prąd wody, rozdzielić zadania i czytelnie wydawać komendy kontrolując ich wykonanie, w tym samym czasie operując manetką silnika i ewentualnie sterem strumieniowym biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne.
W odejściu bierze udział duża część załogi – ci co nie mają zadań siedzą cicho i nie przeszkadzają... Jeżeli nie zrobisz tego sprawnie jacht przyklei się do stojącej obok jednostki i wyjście z portu jest utrudnione

Brzmi nieco skomplikowanie?
Zaraz rozłożymy to więc na czynniki pierwsze, ale najpierw zastanówmy się jak to jest, kiedy podejmujemy decyzję – ok, just do it. Nakreślamy plan wiedząc, że to jest właśnie to. Wtedy, kiedy wszystko jest przygotowane zaczyna się praktyczne działanie i zmierzenie się z pierwszymi zadaniami. Wymaga to od nas ogarnięcia nie raz nie dwa spanikowanych najbliższych czy znajomych przerażonych naszym pomysłem... Masz ochotę powiedzieć wspieraj mnie albo siedź cicho i mnie nie demotywuj, pozwól mi prowadzić moje życie – mój jacht – to ja jestem tu za sterem i właśnie opuszczam port w którym moje życie zżera korozja. Ile razy zrezygnowałeś? 
 
Przypomnij sobie jedną decyzję, która była początkiem ważnej zmiany i wymagała odwagi wprowadzenia jej. Może chciałeś skończyć zupełnie inne studia, może zmieniałeś zawód i pracę wtedy gdy wszyscy mówili „Wariat, w kryzysie zmieniać? Nie szanuje tego co ma” , albo zapadła w Twojej głowie decyzja - „rozwodzę się” „biorę ślub” „sprzedaję mieszkanie/kupuję mieszkanie” „wyjeżdżam” „zakładam własną firmę” „nie chcę mieć dzieci” „próbuję z in vitro” „chcę realizować pasję” 
Utrudnienia w postaci lękowych, złośliwych doradców są niczym Cuma...– lina służąca do cumowania, czyli mocowania jednostki pływającej do nabrzeża, boi, dalby lub innej jednostki oraz do holowania i tym podobnych czynności silny wiatr, prąd wody i ciasnota w porcie.

Przykładów jest całe mnóstwo.
„Po psychologii nie ma pracy będziesz pracowała w kiosku ruchu” , „Katedra immunologii ma prestiż, a taka poradnia – nie wiem czy dobrze robisz”. „Awans? Wiesz jaka to odpowiedzialność?” „Siedź cicho a znajdą Cię” „jakie to biedne dziecko – dla niego powinniście być razem” „złapałaś faceta to go trzymaj” „kobieta bez dzieci to jak uschłe drzewo które nie przynosi owoców” „po co wam ślub, tyle teraz rozwodów” „własna firma – zus cię wykończy kosztami” „w naszej rodzinie rozwodów nie było” „co ten facet widzi w kimś takim jak ty” „ta kobieta to porażka z kim Ty chcesz się związać” „mieszkanie to kredyt na lata a jak stracisz pracę?”
Pamiętajmy jednak, że są też inne. Ja w dobrym momencie usłyszałam: „Analitykiem będziesz pewnie dobrym, ale psychologiem będziesz bardzo dobrym” Może Ty uslyszałeś/aś to: „Rób tak żeby być szczęśliwym człowiekiem” „Lepiej idź własną drogą” „Szczęśliwy Rodzic, szczęśliwe dziecko” „Jest Ci źle – nie wahaj się , zmień to” „ to dobra inwestycja zawsze znajdziesz wyjście gdyby coś się wydarzyło” i zdanie, którym podzielę się z Wami bardzo chętnie „Cokolwiek zdecydujesz, będzie dobrze” - wypowiadał je mój Dziadek.
Na pewno masz swoje przykłady... Zastanów się teraz jakie – przywołaj, jeśli chcesz zapisz.- spal negatywne opraw w ramkę w swojej głowie te pozytywne i wracaj do nich jak najczęściej. Wsparcie dobrze jest znaleźć w sobie samych, w naszej decyzji na podstawie planu tras do wykonania. Przekonaliśmy więc samych siebie, że warto podjąć przemyślane działanie nie sugerując się lękami i komentarzami. Zbudujmy sobie również zewnętrzne wsparcie wśród ludzi, których znamy, którym ufamy, dla których nasze cele są ważne.
To od nas zależy, jak potraktujemy przestrogi i słowa otuchy jakie nadamy im znaczenie. Czy będą cumą lub mooringiem wplątującym się w śrubę czy zadziałają jak świetna zgrana załoga.
Podsumujmy....
  • plan i decyzja o wyjściu z portu jest – o zmianie w życiu, przeprowadzeniu odkładanych spraw
  • sprawdzasz czy nie ma dodatkowych utrudnień - np sczepione odbijacze, cudzy ponton przy Twoim jachcie, którymi dla Ciebie są wszelkie negacje, lęki i wątpliwości wrzucane na Twój pokład przez innych ludzi – usuń je. Odetnij się wyobrażając sobie jak bardzo pomoże Ci to w osiągnięciu celu. Możesz powiedzieć, że sobie ich nie życzysz dając to jasno do zrozumienia „wspieraj mnie albo wyjdź z mojego jachtu” lub po prostu zerwać toksyczny dla Ciebie kontakt. Miej odwagę odejść od wszystkiego co Cię niszczy, ogranicza, nie pozwala się rozwijać i realizować planów.
  • rozdzielasz zadania załodze – wybierasz cumowych i osobę do mooringu/ów, oraz w razie potrzeby chroniących burty – znajdź wsparcie na zewnątrz... w razie potrzeby nie mając załogi wyjdziesz z portu z pomocą załóg sąsiednich jachtów. Niech to będą ludzie, którzy wiedzą, że pomoc polega na wykonaniu czynności, wypowiedzeniu słów które Ty klasyfikujesz jako pomoc, a nie tych które oni wyobrażają sobie za pomocne dla Ciebie. Jeśli masz takich Przyjaciół czy sprawdzonych znajomych, partnerów to świetnie. Jeśli nie uważnie patrz czy wszystko dzieje się tak jak chcesz – to Ty jesteś Kapitanem swojego życia.
  • bierzesz pod uwagę pogodę, siłę i kierunek wiatru, prąd wody, ilość miejsca jaką masz na manewrowanie – jacht to nie samochód – nie możesz dziesięć razy wykonywać manewru po „5 centymetrów” żeby wyjechać. Okoliczności zewnętrzne są bardzo istotne, na wiele masz wpływ, są też takie na które trzeba być przygotowanym. Jeśli chcesz kupić/sprzedać mieszkanie, musisz być przygotowanym na „humory banków” znać rynek mieszkaniowy... jeśli będzie to rozwód manipulacje drugiej strony mogą być skutecznym spowalniaczem, jeśli zmiana nawyku – zbyt duża pobłażliwość dla siebie i brak dotrzymywania sobie danych obietnic może nawet „przykleić Cię do jachtu obok”
  • decydujesz, w którym momencie i w jakiej kolejności oddawane są mooringi i cumy – kontrolujesz sprawność wykonania zadań m.in. po to aby liny nie wkręciły się w śrubę i aby sprawnie wyjść z portu. Używasz manetki silnika i ewentualnie steru strumieniowego, aby manewr odbył się z sukcesem. Będąc kapitanem swojego życia zwłaszcza na wstępnej fazie zmiany musisz być skupiony, spokojny i uważny.

Skoordynowanie tych wszystkich działań wymaga determinacji – kluczową jest zaplecze które masz w sobie... Obraz osiągnięcia sukcesu.

Historia prawdziwa XY – momentem przełomowym prowadzącym do decyzji o opuszczeniu portu był ten pierwszy i ostatni moment kiedy przemoc emocjonalna zamieniła się w fizyczną. Została popchnięta tak mocno, że się przewróciła, wtedy jeszcze chciała ratować sytuację, ale odpowiedzią było wymierzenie uderzenia z nogi w podbrzusze... Pomyślała wtedy... mam 2 miesiące do ślubu... a gdybym była w ciąży? Rzeczą oczywistą była reakcja – NIE – to koniec – zaczynam na nowo. Przygotowała się powiadamiając najbliższe osoby, na których wsparcie mogła liczyć. Trzy miesiące żałoby wśród rozumiejących ludzi doprowadziło ją do momentu o którym pisaliśmy wcześniej – wyszła z portu śmiejąc się głęboko i radośnie jak nie śmiała się od lat. Plan zawierał oderwanie się od trudnych wspomnień i od przekonania, że najlepsze lata spędziła w toksycznym związku usiłując sprostać zadaniu społecznemu pt małżeństwo i nic dobrego jej już nie spotka. Załogą, która przyjęła zadania oddania mooringu i cum okazali się starzy i nowi przyjaciele, a we wstępnej fazie również rodzice. Celem było inne mieszkanie, inne miasto, inny port zawodowy - zerwanie z przeszłością na korzyść odkrywania siebie na nowo....
W moim przypadku zmiana zawodu wymagała powrotu do planów z liceum... już wtedy chciałam iść w tym kierunku... teraz jednak wszystko zależało ode mnie. Znalazłam ludzi, którzy wspierali mnie mimo, że nie wierzyli w moje plany. Nie musieli – najważniejsze, że pomogli mi wg moich wyobrażeń pomocy. Rodzice pomogli mi w uregulowaniu pierwszych opłat za studia. Mój szef w pracy, którą znalazłam powiedział, że zatrudnia mnie widząc moją determinację ( nie znal tylko jej źródła). Mieszkanie znalazła koleżanka – odstąpiła mi miejsce w akademiku. Pomogli mi wystartować do celu bycia odrzucając moje cumy :) wiążące mnie w zawodzie, który mógł mnie tylko frustrować nie będąc moim przeznaczeniem.

piątek, 20 września 2013

Plan życiowego żeglowania ;)

Czy znasz postanowienia "od dziś" "od jutra" "nigdy więcej" ? Mało kto doprowadza do realizacji któregokolwiek. Powód? Głównym jest kierowanie się emocjami i niecodziennym, niby magicznym momentem. Tak naprawdę każdy dzień może być dla nowym początkiem ale to....trudne? I tak i nie. Decyzja o dotarciu do celu to nie nastrój chwili. To plan i jego wykonanie, czasem z planami B i zmianami na które musimy być gotowi. Mimo trudności, nieprzewidzianych zdarzeń musimy być gotowi na cieszenie czasem kiedy jest przyjemnie i wszystko dzieje się „na fali”.

Czyż nie tak wygląda nasze życie? Chcemy osiągać cel byle łatwo... z drugiej strony nie cenimy czegoś, co nie wymaga zaangażowania i wysiłku... a szkoda...


Żeby szczęśliwie i z przyjemnością żeglować, trzeba postanowić, że wypływasz w morze, a przed wyjściem z portu wiedzieć dokąd, którędy i jak daleko jest do miejsca docelowego - wyznaczasz kurs... wiesz gdzie są punkty, w których trzeba go zmienić, jaka jest najbliższa i prognoza pogody, jaki wieje wiatr i jak wpłynie żeglowanie…. Nie zapominaj o pięknie żeglugi i pięknych widokach po drodze....
Jeżeli nie postanowisz, że wypływasz, a będziesz jedynie planować pozostaniesz pływając palcem po mapie... a chyba nie o to chodzi.
Jeżeli masz swój cel – wymarzone miejsce na ziemi gdzie chcesz pojechać, pracę, kupno domu, założenie rodziny, uwolnienie się od toksycznych relacji, przełamanie stereotypu zachowania czy postępowania z jakim się borykasz, zmianę nawyku który Ci szkodzi... świetnie – gratulacje, ale bez decyzji i bez planu nawigowania swoim życiem jesteś skazany na frustrację.
Cel jest – to czy go osiągniesz, czas i sposób dotarcia zależy od Ciebie...
Zaplanuj teraz swoją trasę...
Określ swój port docelowy, wyznacz kurs.
Zastanów się którędy chcesz prowadzić żeglugę swojego życia.
Co chcesz zmienić... 
Jak to zrobić? Podjąć decyzję. 
Właściwie celem pozytywnym jest droga do wybranego portu jachtem, który ma Twoje Imię i sam port.
 Jest to trudne tylko na początku. Plan uruchamia wyobrażenia o tym jak będziesz żyć kiedy nic nie będzie Cię ściągać w dół. Co było Twoim marzeniem zanim zostało zniszczone. W czasie żeglugi życia odnajdziesz na nowo swoje cechy, możliwości, talenty i smak każdego dnia. 

Warunek jest jeden celem ma być Twój Port a nie przyklejenie się blisko na bojce poza jego główkami (wejściem do portu) i oddanie najlepszych miejsc przy kei znów innym jachtom – Ty jesteś najpiękniejszym jachtem"...
 

wtorek, 17 września 2013

Nigdy nie jest za późno na świętą prawdę

Żeglowanie i królestwo Neptuna to coś bez czego nie umiem już żyć... 
Teraz wiem, że żegluję też na lądzie, każdego dnia.
Więc do rzeczy
Moje początki wyglądały tak: Pierwszy raz weszłam na morski jacht żaglowy w grudniu 2008. I to był początek mojego szalonego życia, które kocham. Od tamtego sylwestrowego rejsu obserwując siebie i słuchając innych zauważyłam, że życie jest żeglugą... a stare morskie przysłowie „Jaki jesteś na lądzie pokaże morze, jak zmieniło cię morze pokaże ląd” jest prawdą z kategorii „świętej prawdy.”  Nie miałam pojęcia, że taka tam decyzja - dobrze, niech ten Sylwester wygląda inaczej niż pozostałe - wpłynie na mój świat. Wchodząc na jacht w Sukosanie pomyślałam, że chyba zwariowałam. Ledwo przetuptałam przez tę deskę łączącą suchy ląd z jachtem. Tak, jasne teraz wiem że to trap i keja.. :) Piątka młodych ludków i my trzy ... Taaak, tylko, że ja byłam pierwsza... Za chwilę dołączyły dziewczyny... No cóż... Zeszłam po tych dziwacznych schodkach... lampka wina... rozmowy - lekko z dystansem na początku- przerodziły się w śmiech i kompletny brak poczucia różnicy wieku. Po czasie usłyszałyśmy... "dziewczyny jak my zobaczyliśmy te wasze pesele na liście załogi... zwątpiliśmy - to się wpakowaliśmy w sylwestra, ale teraz jest już w porządku dlatego wam to mówimy."
W tym roku sylwestra też będą na morzu :) 

Żeglowanie jest poczuciem wolności, radością, szaleństwem i refleksją pod warunkiem, że znasz zasady, wiesz co może się zdarzyć, a jak nie jesteś w stanie przewidzieć niektórych spraw, to Twoje umiejętności i współdziałanie z innymi zawsze pomoże Ci z satysfakcją dotrzeć do portu... Podobnie jest w życiu...
Moim, Twoim, nas wszystkich. O tym następnym razem.