wtorek, 15 października 2013

Halsowanie - rzecz naturalna

Wyznaczasz trasę – wiesz kiedy, gdzie, którędy chcesz dopłynąć.
Wiatr musisz umieć oswoić. Wtedy zawsze będzie Twoim przyjacielem.
Wydawałoby się, że najkorzystniejsze jest kiedy możesz popłynąć prosto do celu fordewindem (wiatr w rufę jachtu) - Wbrew pozorom, nie jest to najkorzystniejszy kierunek. Przy przy tym samym wietrze, możesz rozwinąć większą prędkość płynąc pod kątem do niego. Ponadto przy wietrze prosto od rufy tylne żagle zasłaniają żagle bliższe dziobowi zabierając im wiatr. Można wtedy "płynąć motylkiem". Jak wiesz co robisz, wiatr zawsze będzie Twoim przyjacielem.
Czy czegoś Ci to nie przypomina?

Kiedy ruszasz ze swoim pomysłem, trudnymi sprawami, rozwojem, pozbywaniem się niszczących przyzwyczajeń czy sposobu reagowania na toksyczne relacje chcesz szybko do przodu bez przeszkód... Byłoby fantastycznie, ale po pierwsze nie nabywamy odporności na kłopoty i kiedy zjawią się reagujemy nadmiernie negatywnie, po drugie, na haju przyjmujemy – dzieje się samo, świat mi sprzyja, nie wiele muszę robić – i przestajemy kontrolować kiedy to pomaga a kiedy przeszkadza, nie nadążymy przebierać nogami i wreszcie, czy nie doceniamy tego nad czym pracujemy, aby wykorzystać w pełni możliwości fordewindu rzadko da się płynąć pełnym motylkiem ale jakie to cudowne uczucie.

Zdarza się, że Neptun ma w głębokim poważaniu gdzie sobie wymyśliłeś płynąć i... wieje Ci prosto w twarz. I co wtedy? Możesz zmienić kurs i zrezygnować z pierwotnych planów albo zacząć halsować. Zwroty będą Cię kosztować trochę wysiłku, czy masz w sobie zapał i determinację oraz wiedzę i umiejętności jak to robić? Dasz radę a sukces będzie smakował jeszcze lepiej.

www.zeglowanieprzezzycie.pl 

sobota, 12 października 2013

Spojrzenie w przeszłość a żeglowanie

I wciąż wraca, wciąż żywe wspomnienie i przyszłość nie do odgadnięcia, ale do zagospodarowania. Czy to wspomnienie jest dobre czy złe ? Wyjaśnię Ci dlaczego to nie ma znaczenia...
Dobre? W takim razie może być wiatrem w żagle następnego dnia, albo trzymać niczym cuma w kei pt "Cudowna przeszłość" zniechęcając do podejmowania wyzwań
Złe? Może generować złość niczym oddech silnego Neptuna i pchnąć nasz jacht w rejs, albo rodzić smutek, rozpacz odbierając siły do nawigowania w przyszłość.
Tylko od Ciebie zależy jak wykorzystasz swoje życie - jako motywację czy cumę... Jak wykorzystasz doświadczenie - do własnego rozwoju czy stagnacji...
Więc decyduj wspominaj co dobre, aby pamiętać, że Twoje życie jest piękne. Nie żałuj, że minęło, dziękuj, że było i znów będzie cudownie. Piękne dni życia są jego celem i prawidłowością...
Znaczenie ma tylko to, co dziś, co teraz jest Twoim dniem, Twoim wiatrem, Twoją falą. Nie możesz sterować jachtem patrząc do tyłu... rozbijesz łódź, a w najlepszym wypadku ockniesz się w zupełnie innym miejscu niż to do którego płynąłeś, zgubisz kurs. 
Jeśli tęsknisz, tak jak ja, za ważnymi dla Ciebie ludźmi, wyślij im dobre przesłanie - ciepłą myśl - niech żyje im się dziś szczęśliwie, jeśli tęsknisz za wydarzeniami pamiętaj, że to model wydarzeń których nadal pragniesz i możesz mieć kolejne - już wiesz czego chcesz, co Cię cieszy - więc zdobywaj.
Jeśli wracasz do wspomnień bolesnych pamiętaj - to nie jest tu i teraz - pożegnaj bolesną przeszłość, wrzuć do morza smutki, rozpędź je na cztery wiatry. 
Nie, nie napiszę, że będzie łatwo ale nagroda jest wielka - Wolność wewnętrzna i zewnętrzna od ludzkich uwag, cudzych przekonań, zazdrości, czarnowidztwa, powinności, poczucia winy i ograniczania drugiego człowieka... wolność do prawa każdego człowieka do wyznaczenia kursów, które innym mogą się nie podobać, akceptacji siebie, akceptacji rozstań, pożegnań, akceptacji pragnień i osiąganie ich, wolność do odpowiedzialności za jakość Twojego życia.




www.zeglowanieprzezzycie.pl






środa, 9 października 2013

Aż zapiera dech

Czy znasz uczucie, kiedy po raz kolejny chcesz realizować siebie, chcesz płynąć swoim kursem i już... już... masz oddać cumy, aż tu biegnie ktoś keją jeszcze ja jeszcze ja... czujesz że to balast... to nie jest ten cumowy na którego czekasz, ani mooringowy (patrz wcześniejsze posty - mooring jest jedną z cum - trzyma dziób jachtu, żeby jacht był stabilniejszy i koniecznie trzeba go zrzucić i uważać żeby się nie zaplątać kilem w swój albo cudze) 
Odpłyń - jeśli tego nie zrobisz będziesz znów walczyć o swoją pozycję na swoim jachcie, w swoim życiu. Odwlecze się moment wyjścia z portu. 
Kto to jest ta osoba biegnąca keją? 
Ci którzy Tobie sekundują i chcą pomóc już są na jachcie. Dobrałeś ich uważnie, pomagają jak tego chcesz i o to prosisz, a nie tak jak sami uważają za stosowne. Tych już się pozbyłeś. 
 Pamiętasz post z żeglarskiego na lądowy??? „wspieraj mnie albo wyjdź z mojego jachtu”  Miej odwagę odejść od wszystkiego co Cię niszczy, ogranicza, nie pozwala się rozwijać i realizować planów. 
Więc kto biegnie keją? O nikim nie zapomniałeś przecież. I pojawia się myśl... może mu/jej pomogę, to tylko chwila, zabiorę jego/ją tylko do kolejnego portu tam znajdzie swoje miejsce... tak nie można... trzeba ludziom pomagać... trzeba być ludzkim... Więc kto to jest, kto budzi takie poczucie rozdarcia, winy, powinności wobec stereotypów... Dla kogo chcesz być bardziej ludzki niż dla siebie... Matka, ojciec, mąż, siostra, brat, tzw "przyjaciel", partner, dziecko... Oni - wiecznie oczekujący pomocy. Choć dajesz im tak wiele, to wciąż chcą jeszcze i jeszcze więcej Twojego czasu, uwagi, pieniędzy, emocji kosztem siebie zawsze kosztem siebie... Dlaczego? Myślisz... bo będę złą córką-matką-żoną-siostrą-przyjaciółką-partnerką, złym bratem-ojcem-mężem-przyjacielem-partnerem... A kto wstrzymuje Cię przed pięknem Twojego życia wg Twoich zasad ? Przecież zaprocentuje dla wszystkich Twoje szczęście. Tak może zrobić tylko ktoś kto cię potrzebuje nie licząc się z tym czego potrzebujesz Ty. 
To tylko przykłady być może cała rodzina, bliscy są wśród załogi (choć wszyscy wiemy jak rzadko tak bywa)
Ci którzy Tobie sprzyjają są z Tobą na jachcie - nie czekaj!!!!
Odpłyń, odpłyń natychmiast!!!! Inaczej będzie tak, że aż zapiera dech z lęku i znów będziesz zbierać siły                                                        
                                                  ******
Czy znasz uczucie, które pojawia się kiedy ktoś fascynująco, bądź zupełnie zwyczajnie opowiada o swoich wyborach, podróżach, dokonaniach, pasjach... ? Nie ma znaczenia, czy widzisz to w telewizji, czytasz wywiad, reportaż w czasopiśmie, jesteś na spotkaniu z jakąś znaną osobą, czy słuchasz prezentacji w firmie, albo masz okazję znać kogoś kto w taki sposób przekazuje swoje przeżycia. Pamiętasz jak to działa? Jak podłączenie do pozytywnego prądu. Budzi się radość, ciekawość, pasja i fascynujący świat, w który się przenosimy....


Znam osobiście kilka takich osób. A to dwie z nich. Jedna jest managerem wyższego szczebla i ma zupełnego bzika na punkcie jednej z dziedzin medycznych. Potrafi prezentując produkt, bądź pomysł związany z tą dziedziną opowiadać tak jakby malowała najpiękniejszy obraz budzący niepowtarzalne doznania. Druga osoba jest podróżnikiem, żeglarzem - słuchając jej przenoszę się we wspaniały świat, nie tylko w nowe miejsca, ale też w przygodę, kreowaną dynamiczną, żywą opowieścią.

Charyzma jest darem, ale czy tylko darem? Czy też umiejętnością, kierowaną pasją i doświadczeniem?
Co z Twoim życiem? Być może w jednej dziedzinie spełnia Twoje oczekiwania a w innej nie. 
Jeśli Ci to przeszkadza czujesz jakiś dyskomfort to znaczy, że masz coś do zrobienia, aby osiągnąć istotne dla Ciebie cele, jeśli nie, nie kłopocz się tym. Jesteś szczęściarzem.


Żeglowanie przez życie wiąże się ze świadomością, że nasze życie jest jak jacht, a „jachty w portach rdzewieją zaś marynarze schodzą na psy” Taka byłaby też nasz historia, gdybyśmy nie mieli odwagi na wyjście „w morze”, obranie celu podróży, wyznaczenie kursu, nawigowanie, sterowanie, halsowanie, decydowanie o postojach w zatokach, czy mniejszych portach, jakie spotykamy na naszym kursie. Tak, właśnie to dzieje się w naszym życiu... Jeżeli decydujesz być jego Kapitanem,  wtedy jest pięknie aż zapiera dech. 


www.zeglowanieprzezzycie.pl

środa, 2 października 2013

Kotwica

Ostatnio Przyjaciel przeczytał mi takie oto zdanie:

Przeszłość jest jak kotwica, która trzyma nas w miejscu. Trzeba zapomnieć o tym kim się było, żeby stać się kimś, kim się będzie.

Czy tak jest?

Kotwica trzyma nas w miejscu, ale czasem chcemy, żeby nas trzymała z przyczyn najzdrowszych na świecie - chcemy odpocząć - nacieszyć się kąpielą w pięknej zatoczce, wyjść na ląd podziwiając otaczającą przyrodę, popatrzeć w gwiazdy i spędzić noc pod tak pięknym niebem. 
Jak w życiu - chcemy przez chwilę nie robić nic i chłonąć piękno chwili.  

Niestety, najczęściej kotwicowisko życiowe rzeczywiście ma miejsce wtedy, kiedy trzymamy się kurczowo tego co przeszłe, boimy się tego co ma nastąpić... 
Trzymamy się chorej pracy, chorych związków, chorych przyzwyczajeń itp itd Mało tego - wiemy, że to toksyczne, że nie płyniemy jachtem naszego życia do przodu i przegapiamy sprzyjające wiatry.
Dlaczego?
Nie mamy planu, albo mamy i boimy się płynąć... 
To nic, że będą chwile kiedy nie będzie łatwo... ale z każdą milą naszych działań będziemy bliżej celu. 

Jedno jest pewne - wieczne stanie na kotwicy nie przynosi nic dobrego, ani jachtom, ani załodze.
I pamiętajmy - zawsze możemy kogoś poprosić o pomoc w podniesieniu kotwicy i wypłynięciu na szerokie wody :)

Więc pamiętajmy co było wczoraj tylko o ile jest nam  to potrzebne do działania dziś i jutro - tylko wtedy gdy jest motywujące do wspaniałego żeglowania przez życie

pozdrawiam i ...
Stopy wody na dziś :) 

Ewa