Żeglowanie i królestwo Neptuna to coś bez czego nie umiem już żyć...
Teraz wiem, że żegluję też na lądzie, każdego dnia.
Więc do rzeczy
Moje początki wyglądały tak: Pierwszy raz weszłam na morski jacht żaglowy w grudniu 2008. I to był początek mojego szalonego życia, które kocham. Od tamtego sylwestrowego rejsu obserwując siebie i słuchając innych zauważyłam, że życie jest żeglugą... a stare morskie przysłowie „Jaki jesteś na lądzie pokaże morze, jak zmieniło cię morze pokaże ląd” jest prawdą z kategorii „świętej prawdy.” Nie miałam pojęcia, że taka tam decyzja - dobrze, niech ten Sylwester wygląda inaczej niż pozostałe - wpłynie na mój świat. Wchodząc na jacht w Sukosanie pomyślałam, że chyba zwariowałam. Ledwo przetuptałam przez tę deskę łączącą suchy ląd z jachtem. Tak, jasne teraz wiem że to trap i keja.. :) Piątka młodych ludków i my trzy ... Taaak, tylko, że ja byłam pierwsza... Za chwilę dołączyły dziewczyny... No cóż... Zeszłam po tych dziwacznych schodkach... lampka wina... rozmowy - lekko z dystansem na początku- przerodziły się w śmiech i kompletny brak poczucia różnicy wieku. Po czasie usłyszałyśmy... "dziewczyny jak my zobaczyliśmy te wasze pesele na liście załogi... zwątpiliśmy - to się wpakowaliśmy w sylwestra, ale teraz jest już w porządku dlatego wam to mówimy."
W tym roku sylwestra też będą na morzu :)
Żeglowanie
jest poczuciem wolności, radością, szaleństwem i refleksją pod warunkiem, że znasz zasady, wiesz co może się
zdarzyć, a jak nie jesteś w stanie przewidzieć niektórych spraw, to
Twoje umiejętności i współdziałanie z innymi zawsze pomoże Ci z
satysfakcją dotrzeć do portu... Podobnie jest w życiu...
Moim, Twoim, nas wszystkich. O tym następnym razem.